Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

O zakupie sprzed (prawie) osiemdziesięciu laty

Od redakcji
Poniżej proponujemy przybliżenie „niezwykłej historii rosyjskiego słownika”, jak śp. Jacek Mierzwa nazwał niedokończoną opowieść o losach kupionego w 1945 roku przez Stanisława Mierzwę słownika rosyjsko-polskiego.

HISTORIA JEDNEGO SŁOWNIKA

Po śmierci Stanisława Mierzwy najstarszy brat Jacek udostępnił z archiwum ojca wybrane dokumenty (maszynopisy i fotografie) Andrzejowi Zakrzewskiemu1, który na ich podstawie opublikował m.in. w 1988 roku w "Tygodniku Kulturalnym" cykl artykułów zatytułowanych Pierwsze ROZMOWY (NR 42 z 16 X 1988), Powrót Witosa do Wierzchosławic (nr 43 z 23 X 1988), Ujawnienie – rozmowa z Rosjanami (nr 44 z 30 X 1988), Glosy do wspomnień cz. 1 (nr 45 z 6 XI 1988), Glosy do wspomnień cz. 2 (nr 46 z 13 XI 1988), Proces szesnastu (nr 47 z 20 XI 1988) przedrukowując wspomnienia S. Mierzwy. W ostatnim, w Procesie szesnastu znajdziemy interesujący nas fragment dotyczący słownika:

1

2

Fragment tekstu artykułu Andrzeja Zakrzewskiego pt. Z archiwum Stanisława Mierzwy (6). Proces szesnastu (Tygodnik Kulturalny, nr 47. Warszawa, 20 listopada 1988)

Przespaliśmy się w tym lokalu jakoś i rano, po lekkim posiłku, wybraliśmy się, wyznaczeni na rozmowy, Bagiński, Bień, i ja do Pruszkowa, na miejsce spotkania z delegatami innych stronnictw. Było jeszcze trochę czasu do wyjazdu z Warszawy, więc zająłem się przeglądem stoisk z książkami na ulicy, bo tych namnożyło się wiele. Pomysłowi, byle gdzie ustawiali byle jaki sklecony z desek stół i rozkładali na nim książki, wydobyte z piwnic ludzkich, z rozbitych mieszkań. Byle coś zarobić, byle handel szedł i nowe życie na gruzach stolicy. Stwierdzaliśmy wszyscy wielką żywotność i obrotność mieszkańców zburzonej, lecz nie zamarłej Warszawy. A że zawsze interesowały mnie obce języki, kupiłem tanio słownik niemiecki, gramatykę francuską, no i o dziwo, był dość podniszczony, ale na cienkim papierze wydany słownik rosyjski. Nie znalem tego języka i nigdy nie miałem zamiaru uczenia się go, ale obecnie, gdy przyszli ci „ruscy” do nas i zapewne długo tu pozostaną, trzeba ten słownik kupić. Może mnie posłużyć i dzieciom. Spakowałem wszystko do teczki, którą nosiłem zawsze ze sobą, bo tyle miałem tylko własnej „ruchomości” poza ubraniem na sobie. Resztę niebogatą zresztą, straciłem w czasie powstania. Dzisiejszy nabytek powiększył tę moją własność prywatną, którą miałem w stolicy zawieźć wkrótce do Krakowa, po skończonych rozmowach.

Koledzy wyjechali z Warszawy wcześnie rano, by jeszcze wpaść do swoich domów, Bagiński do Nowej Wsi, Bień do Milanówka. O oznaczonej godzinie zaczęli się schodzić zaproszeni na dzisiejsze spotkanie. Bagiński przyjechał w butach z cholewami, bo w takich po powstaniu chodził, niby że błota na wsi pełno, może i dla podkreślenia, że chłopów reprezentuje, czasem bronił się przed dokuczaniem, że takie zdobył i musi w nich chodzić. Ale, że dziś taka uroczystość, przebrał je na płytkie czyjeś pantofle, oddając cholewiaki na krótko komuś blisko stacji na przechowanie. Inny delegat, głośny jako adwokat i polityk warszawski Stypułkowski, wybrał się w lekkich pantoflach i lekkim pruszniku, że przecież słońce świeci, starał się imponować innym elegancją warszawiaka, przystojnego młodzieńca. Inni, jak kto mógł, nałożyli na siebie podniszczone jesionki, nawet płaszcze zimowe.

3

Fragment tekstu artykułu Andrzeja Zakrzewskiego pt. Z archiwum Stanisława Mierzwy (6). Proces szesnastu (Tygodnik Kulturalny, nr 47. Warszawa, 20 listopada 1988)

Oczekiwanie na coś, co miało nastąpić, przeciągało się. Mieliśmy się zebrać na stacji kolejki dojazdowej w Pruszkowie i oto jesteśmy już wszyscy, bo 13-tu, i nikt nie przewiduje przybycia dalszych swoich kolegów. Są delegaci ludowców, narodowców, socjalistów, chadeków, i demokratów. Ktoś tu miał po nas przyjść i zaprowadzić nas na miejsce, skąd mieliśmy jechać na rozmowy do sztabu marszałka Żukowa, takie informacje przekazały łączniczki Delegatury każdemu z nas.

W niedatowanym komentarzu odnośnie tekstu artykułu A. Zakrzewskiego, przeniesionego z maszynopisu Stanisława Mierzwy, brat Jacek napisał: całą swoją „ruchomość”, czyli skórzaną teczkę wraz z jej zawartością, o której Stanisław Mierzwa pisał   dodatkowo obciążoną zakupionym przez niego słownikiem rosyjsko-polskim zabrał na uzgodnione rozmowy z Rosjanami w podwarszawskim Pruszkowie... I dalej: …Czytając ojca „Zapisek” można sobie wyobrazić, że i wcześniej słownik, nim nabył go mój ojciec, znajdować się musiał w sytuacjach ciężkich, może nawet i dramatycznych. Przecież tak jak mój ojciec, tylko może w odmiennych zakątkach bombardowanej i przez 63 dni płonącej Warszawy przetrwał dramat Warszawskiego Powstania. Można się domyślać, że zanim znalazł się w mojego ojca rękach, jakimś szczęśliwym trafem przetrwał ten straszliwy okres leżąc na biurku lub bibliotecznej półce w mieszaniu jakiegoś naukowca… profesora… Ale można też sobie wyobrazić, że sprzedawca znalazł go w zniszczonym niemiecką bombą cudzym mieszkaniu… A potem wystawił na sprzedaż...

… Kolejny okres dalszej, bezpośredniej bliskości słownika z moim ojcem, oznaczony został smutnymi, wspólnymi pobytami w srogich i złą sławę mających więzieniach, najpierw – rosyjskim „Na Łubiance”, a później w polskich – we Wronkach i Warszawie „Na Rakowieckiej”, gdzie mój ojciec „odsiadywał” niesłusznie skazujące go wyroki najpierw wojskowego sądu rosyjskiego, a potem polskich wojskowych sądów.

Podobnie jak Jacek ja również nie byłem pewien, czy władze moskiewskiej Łubianki pozwoliły ojcu korzystać z zakupionego wcześniej słownika. Wydaje się jednak że tak, a brak znaków cenzury można chyba tłumaczyć zwykłym niechlujstwem i arogancją strażników kontrolujących aresztowanych, a następnie skazanych i osadzonych w więzieniu.

4 zmn 5 zmn 6 zmn
7 zmn 8 zmn
9 zmn 10 zmn

 Okładka i strony tytułowe słownika rosyjsko-polskiego wydanego w Moskwie w 1933 roku
(fot. Jarosław Turski)

Po odbyciu kary w Łubiance ojciec wraz z całą swoją „ruchomością” do Polski wyjechał 5 sierpnia 1945 pociągiem relacji Moskwa–Brześć–Warszawa, uzyskując wcześniej z Ambasady R.P. (tak dawniej pisano) TYMCZASOWE ZAŚWIADCZENIE (datowane: Moskwa, 30 VII 1945), upoważniające do udania się do Polski na pobyt stały, i pożyczając w Ambasadzie pieniądze na zakup biletu kolejowego. Jak duża była to pożyczka dowiadujemy się z dowodu jej spłaty 23.08.1945 w kasie Narodowego Banku Oddział Warszawa-Praga.

11 zmn 12 zmn

Potwierdzenie spłaty pożyczki zaciągniętej w Ambasadzie RP w Moskwie na zakup biletu kolejowego
(fot. Wojciech Mierzwa)

Zakupiony na bazarze w Warszawie słownik rosyjsko-polski niedługo po przywiezieniu go z ZSRR do Polski ponownie towarzyszył ojcu w więzieniu, tym razem w polskim.

W dalszej części komentarza na temat wędrówki słownika brat Jacek wspominał: …Wcześniej o słowniku tym wiedziałem tylko tyle, że ojciec wykorzystywał go do nauki rosyjskich słów w czasie ponad siedmiu lat pobytu w różnych PRL-owskich więzieniach, w tym prawie sześciu lat w więzieniu we Wronkach. Szczególnie był on mu przydatny, jako jedyny udostępniony przez więzienne władze materiał do czytania w czasie wieloletniego pobytu w jednoosobowej celi wronkowskiego więzienia. Czytanie słownika i w ten sposób nauka rosyjskiego języka była ratunkiem przed psychicznym załamaniem się mojego ojca odbywającego niezasłużoną, wieloletnią karę, w tym tak niezwykle ciężkim więzieniu. W więzieniu przeznaczonym przez PRL-owskie władze dla przeciwników politycznych – wrogów wdrażanego przez nie w Polsce komunistycznego ustroju.

O tym, jak pomocny był ten słownik mojemu ojcu, w tym okrutnym więzieniu, dowiedziałem się później, zarówno od ojca jak i od matki, która słownik ojcu do więzienia przesłała, a więzienne władze po jego ocenzurowaniu skazanemu udostępniły. Rzeczowy dowód cenzury słownika w więzieniu we Wronkach zawiera jego wstępna strona na której widnieje pieczątka i podpis cenzora...

Po wyjściu z więzienia ojciec wielokrotnie posługiwał się zwróconym mu słownikiem, chociaż coraz częściej korzystał z wiedzy dzieci nieźle już znających język rosyjski z obowiązkowej nauki w szkołach. W 2015 roku słownik oraz dokumenty związane z podróżą ojca z Moskwy do Polski oficjalnie przekazaliśmy wspólnie z bratem Jackiem jako dar rodziny Mierzwów do Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila Fieldorfa „Nila” w Krakowie. W archiwum Muzeum zapisano je jako:
- Słownik rosyjsko-polski Stanisława Mierzwy ps. "Słomka", używany w czasie Procesu Szesnastu (sygnatura MAK/MP/3478),
- Zaświadczenie Ambasady RP w Moskwie wystawione na nazwisko Stanisława Mierzwy, 30.07.1945 (MAK/MP/3479),
- Travel Company USSR Intourist nr 13300 – bilet kierunek Moskwa-Brześć, 5.08.1945 (MAK/MP/3558),
- Potwierdzenie odbioru kwoty 1000 zł Nr A 1090597 na nazwisko Stanisław Mierzwa, 23.08.1945 (MAK/MP/3559),
- Pokwitowanie Nr 008900, 7.08.1945 na kwotę 45 rubli  [zakup miejscówki na odcinku Brześć-Warszawa – WM] w języku  rosyjskim (MAK/MP/3560),
- Tymczasowe Zaświadczenie Ambasady RP w Moskwie Nr 1153, Moskwa, 30.07.1945, wystawione na nazwisko Stanisława Mierzwy (MAK/MP/3586).

Dzięki życzliwości Dyrekcji Muzeum Armii Krajowej wszystkie przekazane pamiątki zostały pięknie wyeksponowane w gablocie na stałej wystawie, za co jesteśmy Dyrekcji i wszystkim pracownikom Muzeum ogromnie wdzięczni. Początkowo w gablocie prezentowany był tylko słownik, a później dołączono pozostałe darowizny.

13 14 zmn

Muzeum Armii Krajowej w Krakowie, 25.11.2015. Jacek Mierzwa (po lewej) i Wojciech Mierzwa przed gablotą z opisywanym słownikiem – po podpisaniu umowy o przekazaniu do Muzeum dokumentów ze zbiorów Stanisława Mierzwy (fot. w zbiorach Wojciecha Mierzwy)

Muzeum Armii Krajowej w Krakowie, 27.09.2016. Nowa gablota z ekspozycją uzupełnioną o dokumenty (fot. Wojciech Mierzwa)

15 zmn
Fragment stałych ekspozycji w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie, stan obecny (IV 2024)
(fot. Jarosław Turski)

Wojciech Mierzwa

Kraków, w kwietniu 2024 roku

1O Andrzeju Zakrzewskim na stronie internetowej https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Zakrzewski_(1941%E2%80%932000) napisano:
Andrzej Zakrzewski (ur. 22 sierpnia 1941 w Warszawie, zm. 10 lutego 2000 tamże) – polski historyk, polityk, dziennikarz, publicysta, minister kultury i sztuki, a następnie minister kultury i dziedzictwa narodowego w rządzie Jerzego Buzka, poseł na Sejm III kadencji. Syn Stefana. W 1967 ukończył studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Uzyskał stopień doktora nauk humanistycznych.

Od 1967 pracował na stanowisku adiunkta w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk. W latach 1972–1973 był sekretarzem naukowym Komitetu Nauk Historycznych PAN, w latach 1979–1981 zastępcą dyrektora Zakładu Historii Ruchu Ludowego. Od 1971 do 1977 pełnił funkcję kierownika działu historii w „Nowych Książkach”. W latach 1979–1983 był członkiem pierwszego Konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość”. Od 1980 do 1981 pełnił funkcję sekretarza Komitetu Porozumiewawczego Stowarzyszeń Twórczych i Naukowych.

W latach 1991–1995 pracował w Kancelarii Prezydenta RP Lecha Wałęsy na stanowiskach podsekretarza stanu, sekretarza stanu i ministra stanu. Kierował Biurem Obsługi Politycznej Prezydenta RP oraz Radą ds. Stosunków Polsko-Żydowskich. Zasiadał w prezydenckiej radzie ds. kultury oraz w radzie nadzorczej Polskiej Agencji Informacyjnej.

W latach 1979–1981 należał do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. W latach 1995–1998 działał w Ruchu Stu, a od 1998 był członkiem Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. W wyborach parlamentarnych w 1997 został wybrany posłem na Sejm III kadencji z listy Akcji Wyborczej Solidarność w okręgu warszawskim.

Należał do Polskiego Towarzystwa Historycznego (sekretarz generalny PTH w latach 1976–1982), Polskiego Towarzystwa Socjologicznego i Polskiego Towarzystwa Nauk Politycznych.

26 marca 1999 został powołany na stanowisko ministra kultury i sztuki w rządzie Jerzego Buzka. Doprowadził do przemianowania resortu w Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zmarł w trakcie sprawowania urzędu.

Pochowany na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie (kwatera 11/6/31).

 

Free business joomla templates