Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

List zamiast recenzji

 

WIELKA LEKCJA HISTORII NARODU POLSKIEGO

 

Wojciech Mierzwa

Kraków

Sz. Pan

Dr med. Andrzej Kosiniak-Kamysz

Prezes Zarządu Grodzkiego PSL w Krakowie

31-135 Kraków, ul. Batorego 2

 

Wielce Szanowny Panie Prezesie!

 

Okres kilku dni, które upłynęły po spotkaniach w piątek i sobotę 19 i 20 stycznia br., pozwolił mi uporządkować nieco myśli i zrealizować postanowienie  zwrócenia  się  do Pana z serdecznymi, wynikającymi z potrzeby serca podziękowaniami za możliwość uczestniczenia w WIELKICH LEKCJACH HISTORII NARODU POLSKIEGO.

Tak właśnie, WIELKĄ LEKCJĄ HISTORII NARODU POLSKIEGO nazwałem konferencję naukową 19 stycznia nt. sfałszowanych wyborów 19 stycznia 1947 roku, zorganizowaną przez Instytut Pamięci Narodowej, Wydział Historyczny Uniwersytetu Jagiellońskiego, Muzeum Okręgowe w Tarnowie i Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Wincentego Witosa. WIELKĄ LEKCJĄ HISTORII NARODU POLSKIEGO, chociaż o wymiarze politycznym, nazwałem również konferencję 20 stycznia nt. próby ratowania demokracji w Polsce powojennej, zorganizowaną przez Polskie Stronnictwo Ludowe i Ludowe Towarzystwo Naukowo-Kulturalne.

Obydwie konferencje celowo nazwałem LEKCJAMI, nawiązując w ten sposób do dawnych szkolnych, gdyż dopiero teraz uzyskałem rzetelną wiedzę o wydarzeniach w 1946 i 1947 roku. Mimo wspaniałej jak sądzę postawy nauczyciele i profesorowie szkoły podstawowej i liceum w latach 50- i 60-tych ub. wieku chyba nie mogli uczyć prawdziwej historii lat czterdziestych. Tej autentycznej uczyłem się w domu, stopniowo, wraz z dorastaniem. Będąc rówieśnikiem czasu wyborów 1947 roku w najmłodszym dzieciństwie uczyłem się „kłamstw” śp. Matki, Heleny Ściborowskiej-Mierzwiny, o wyjeździe śp. Ojca, Stanisława Mierzwy, na długie wczasy. Nauką historii ówczesnego dnia codziennego początkowych lat 50-tych było poznawanie sposobów przeżycia i zarobienia paru złotych na najpotrzebniejsze wydatki rodziny. Przypatrywałem się wtedy najprzeróżniejszym robotom Matki i starszego rodzeństwa - od częstego zbierania szczawiu poczynając na ciężkich pracach chałupniczych w ciasnym mieszkaniu kończąc. Że były to lata trudne dla naszej rodziny świadczy to, iż nawet teraz starsi bracia nie chcą opowiadać o wyjeździe daleko poza Kraków nieżyjącej już od 1977 roku śp. Siostry, Jadwigi, na kilkuletnie utrzymanie u obcej rodziny. Mogę tylko przypuszczać, że powodem Jej wyjazdu byłem ja, chciane, lecz czwarte już do wykarmienia dziecko w rodzinie. Nowy etap mojej nauki historii rozpoczął się w 1953 roku, kiedy „poznałem” Ojca po Jego powrocie z „wczasów” i niedługo potem poszedłem do szkoły. O charakterze tych „wczasów” oraz że w odróżnieniu od wcześniejszych tym razem były to „krajowe”, dowiedziałem się 3-4 lata później. Szczegółowych wrażeń Ojca z tych „wczasów” praktycznie nigdy nie poznałem, a ich znaczenie w codziennym życiu naszej rodziny przed 1953 rokiem tak naprawdę zrozumiałem dopiero wtedy, gdy wychowywałem własne dzieci i utrzymywałem własną rodzinę. Począwszy od drugiej klasy w szkole podstawowej aż do matury w liceum od czasu do czasu Ojciec przepytywał mnie, czego mnie w szkole uczą. Nie interesowały go przedmioty ścisłe, natomiast, kiedy w starszych klasach podstawówki zaczęły się lekcje historii, po powrocie do domu odbywały się „przesłuchania”. Tak niby od niechcenia coś dodawał, coś zmieniał w moim toku rozumowania, dawał książkę „do przejrzenia”, jak to nazywał. Skąd brał te książki, wtedy nie wiedziałem. W szkolnych latach odbywałem również innego rodzaju lekcje historii. Wraz z dorastaniem niekiedy „obsługiwałem” gości Rodziców - wcześniej sprzątając pokój, wieszając gościom płaszcze, czasami podając herbatę. Wtedy to, przypadkowo, a z czasem nieprzypadkowo i z coraz większym zrozumieniem przysłuchiwałem się prowadzonym przez Matkę i Ojca rozmowom. Wiele nazwisk gości Rodziców w tamtych latach wymieniono podczas LEKCJI 19 i 20 stycznia. Najlepsze lekcje historii, wyjaśniające aż do bólu trudne zagadnienia z przeszłości i te aktualne, otrzymałem od Rodziców w latach studenckich i późniejszych. Zaliczam do tych lekcji również rozmowy Ojca w moim mieszkaniu z odwiedzającymi Go gośćmi w ostatnich latach Jego życia, podczas kilku parodniowych „wczasów”, jakże innych od tych, na których był w latach 40- i 50-tych ub. wieku. Wraz z rodziną lekcje historii od Rodziców pobierałem aż do Ich śmierci - Matki w 1977 roku i Ojca w 1985 roku. I chociaż odeszli już dawno temu, lekcje historii jeszcze się nie skończyły, gdyż nadal odnajdujemy zgromadzone przez Nich dokumenty i zapisane wspomnienia.

Pomimo ogromnej wiedzy Rodziców o wydarzeniach w 1946 i 1947 roku zapewne i Oni o wielu faktach nie wiedzieli. Dopiero niedawno mogli je ujawnić historycy, po przestudiowaniu archiwów Instytutu Pamięci Narodowej. I podczas LEKCJI wraz z politykami przedstawili. A że byli to wybitni historycy i politycy, o uznanym autorytecie i dlatego że mówili tylko o ważnych sprawach, dlatego nazwałem je WIELKIMI. Te LEKCJE dotyczyły historii NARODU - tragicznych losów większych i mniejszych grup społecznych oraz pojedynczych ludzi, w tym także moich Rodziców i naszej rodziny. Podczas LEKCJI naukowcy oraz politycy potwierdzili znaną od dawna, lecz długo zakazaną a w niektórych środowiskach nawet obecnie niechętnie przyjmowaną prawdę, że w 1946 i 1947 roku reżim komunistyczny odebrał POLSKIEMU społeczeństwu nawet najbardziej podstawowe swobody obywatelskie.

17 

Wielce Szanowny Panie Doktorze!

Uczestnictwo 19 i 20 stycznia br. w WIELKICH LEKCJACH HISTORII NARODU POLSKIEGO ogromnie wzbogaciło moją dotychczasową wiedzę o referendum w 1946 roku i o wyborach w 1947 roku. Wzbudziło we mnie także ogromne emocje, gdyż w materiałach konferencyjnych i w wystąpieniach historyków oraz polityków usłyszałem potwierdzenie o znaczących rolach w tych wydarzeniach moich Rodziców. Obecność na LEKCJACH w przepięknych i jakże dostojnych miejscach, z udziałem luminarzy nauki i członków najwyższych władz   ustawodawczych,   rządowych   i  samorządowych,  najwyższych  władz  wszystkich  szczebli  Polskiego  Stronnictwa  Ludowego z prezesem Naczelnego Komitetu na czele, a także dostojników Kościoła Krakowskiego, była dla mnie niezapomnianym przeżyciem. Strasznym i zarazem wspaniałym. Strasznym - gdyż przypomnienie wielu wcześniej znanych mi już przykładów niegodziwości przywołało wspomnienia z dzieciństwa i młodości, a wspaniałym - gdyż ich publiczne ujawnienie rodzi nadzieję, że już się nie powtórzą.

Takimi wyniesionymi z LEKCJI wrażeniami dzielę się z przyjaciółmi i znajomymi. Pragnę podzielić się nimi również z Panem, Szanowny Panie Doktorze, znając Pana życzliwość dla całej rodziny Mierzwów i wiedząc o zachowaniu w życzliwej pamięci mego Ojca, którego zdrowie Pan i Pańscy współpracownicy-lekarze próbowali ratować do ostatnich chwil Jego życia. Dlatego również, że na tę drugą WIELKĄ LEKCJĘ HISTORII NARODU POLSKIEGO był Pan łaskaw zaprosić mnie osobiście oraz zaszczycił Pan mnie i moją żonę osobistym powitaniem. Ufam przy tym, że dzięki Pańskiej przychylności również w przyszłości będę mógł być świadkiem kolejnych, równie wspaniale zorganizowanych i prowadzonych przez Pana WIELKICH LEKCJI HISTORII.

Dziękując za okazane mi wyróżnienie proszę przyjąć Szanowny Panie Andrzeju wyrazy głębokiego szacunku i poważania, a z okazji Nowego Roku 2007 życzenia wszelkiej pomyślności w życiu osobistym oraz w pracy zawodowej i społecznej

Wojciech Mierzwa

Kraków, 25.01.2007 r.

 

Zamieszczony powyżej list jest próbą zwrócenia uwagi czytelników Rodzinnika M na znaczenie dwóch konferencji przeprowadzonych w Krakowie na początku br.

Wojciech Mierzwa

 

Powrót do spisu treści nr 7

Free business joomla templates