Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!


Młoda miłośniczka historii o wydarzeniach sprzed 90. lat

 

PRZEWRÓT MAJOWY - CIOS W MŁODĄ DEMOKRACJĘ CZY RATUNEK DLA PAŃSTWA?


12 maja 1926 r. „Nadjechało auto z Piłsudskim i paroma oficerami. Zbliżył się on do mnie sam. Powitałem go słowami: "Stoję na straży honoru Wojska Polskiego", co widocznie wzburzyło go, gdyż uchwycił mnie za rękę i zduszonym głosem powiedział: "No, no, tylko nie w ten sposób". Strząsnąłem jego rękę, nie dopuszczając do dyskusji: "Reprezentuję tutaj Polskę, żądam dochodzenia swych pretensji na drodze legalnej. „Dla mnie droga legalna zamknięta” - wyminął mnie Piłsudski i skierował się do stojącego kilka kroków za mną szeregu żołnierzy” - w tych słowach Prezydent Stanisław Wojciechowski relacjonował spotkanie z Józefem Piłsudskim na moście Poniatowskiego.

Już praktycznie wtedy losy dopiero co odrodzonej Rzeczpospolitej przebywającej pod niewolą przez ponad 120 lat zostały przesądzone. Nikt jednak nie przypuszczał, iż pomimo niestabilności gabinetów, partyjniactwa, oraz napiętej sytuacji na arenie międzynarodowej (mam na myśli wojnę celną z Niemcami oraz brak zagwarantowania nietykalności granic podczas podpisywania traktatu w Locarno) zostanie pogwałcona konstytucja marcowa, ograniczone swobody obywatelskie, a przede wszystkim wprowadzone rządy dyktatorskie określane „odnową moralną”.

Jak już wcześniej wspomniałam w połowie lat 20 Polska była ogarnięta kryzysem gospodarczym oraz politycznym. W tym czasie Józef Piłsudski pozostał w cieniu sceny politycznej, jednocześnie utrzymując popularność wśród armii. Od 1923 r. przebywał w swoim dworku w Sulejówku, krytykując działalność rządów poprzez wytykanie wszystkich popełnionych błędów. Polityków oskarżał o załatwianie własnych interesów kosztem kraju. Głosił „Staję do walki z głównym złem państwa: panowanie rozwydrzonych partii i stronnictw nad Polską”. Nie był on w żaden sposób powiązany z obecną sytuacją polityczną, dlatego też został uznany przez społeczeństwo jedyną osobą mogącą pomóc Rzeczpospolitej. Piłsudczycy umiejętnie wykorzystywali antyrządowe nastroje. Piłsudski pod żadnym pozorem nie chciał, by władza ponownie trafiła do prawicowej koalicji Chjeno - Piasta i Wincentego Witosa, któremu to po raz kolejny prezydent Stanisław Wojciechowski powierzył misję stworzenia nowego rządu. Przejęcie władzy przez Witosa stało się bezpośrednim powodem dla którego Piłsudski postanowił obalić tymczasowy rząd. Dlatego też 12 maja na czele z tysiącami wojska ruszył na Warszawę, sądząc że sama defilada skłoni prezydenta Wojciechowskiego do zaniechania swoich postanowień. Piłsudski nie spodziewał się oporu. Miał prawo oczekiwać, ze nie znajdzie się nikt kto stanie po stronie PSL reprezentowanego przez Witosa. Jak później pisano - „Nieoczekiwanie opór nastąpił. I nie broniono w nim Witosa - okazało się nagle - właśnie demokratycznych instytucji państwa i podstawowych zasad praworządnej demokracji. To unikalny moment (…) kiedy polscy bohaterowie gotowi byli oddać życie i rzeczywiście oddali je nie za niepodległość(…) ale za wolność w Ojczyźnie i za prawa, które uznawali za cywilizowane.

Mimo wszystko rząd oraz prezydent bronili konstytucyjnego porządku w państwie. Osobiste rozmowy nie doprowadziły do kompromisu, a od tego momentu Piłsudski zdał sobie sprawę, że wkroczył na drogę, z której nie ma już odwrotu. Plany tryumfalnego wkroczenia do stolicy, na czele wojska, ramię w ramię z prezydentem legły w gruzach. Drogę należało otworzyć siłą… Równie znamiennym, lecz mniej znanym opinii publicznej było kolejne zdarzenie na moście Poniatowskiego, relacjonowane przez por. Henryka Piątkowskiego - dowódcy obrony mostu „(…) Wówczas Marszałek uchwycił mnie za przegub prawej ręki i rzekł: „Cóż to, dziecko, do mnie będziesz strzelał?”. Patrząc Marszałkowi w oczy odpowiedziałem łamiącym się głosem: „Tak jest, Panie Marszałku! Mam rozkaz Pana Prezydenta i jeszcze jeden krok, a każę strzelać„ - w tych dniach był to pierwszy objaw wierności młodego pokolenia Polaków wobec konstytucji, rządu i odradzającemu się młodemu państwu.

Wybuchły walki trwające 3 dni. Armia podzieliła się na dwa obozy: część stanęła po stronie rządu a część po stronie Piłsudskiego. Pułki, które były wierne prezydentowi nie mogły dotrzeć do Warszawy z powodu rozkręcenia torów przez PPS oraz ogłoszenia strajku powszechnego przez kolejarzy. Prezydent Wojciechowski nie chcąc dopuścić do przelewu krwi, jako najwyższy Zwierzchnik Sił Zbrojnych wydał odezwę, w której nawoływał żołnierzy wojsk polskich do przyjęcia odpowiedniego zachowania: „Honor i Ojczyzna to hasła, pod którymi pełnicie szczytna służbę pod sztandarami Białego Orła. Dyscyplina i bezwzględne posłuszeństwo prawowitym władzom i dowódcom, to najważniejszy obowiązek żołnierski, na który składaliście przysięgę. Wierność Ojczyźnie, wierność Konstytucji, wierność legalnemu rządowi jest warunkiem dotrzymania tej przysięgi. Tych, którzy o obowiązku tym zapomnieli, wzywam i rozkazuję im natychmiast powrócić na drogę prawa i posłuszeństwa mianowanemu przeze mnie ministrowi spraw wojskowych”.

W osiem lat po odzyskaniu niepodległości polski żołnierz nie mając się z kim bić, był zmuszony stanąć do walki naprzeciw sobie w bratobójczej walce. Zginęło 379 osób, w tym 164 cywilów, a 920 odniosło rany. Na tym nie kończy się bilans tego wydarzenia. Chciałabym wspomnieć w tym miejscu postacie oficerów, którzy popełnili samobójstwo, nie umiejąc znaleźć innego miejsca dla swego honoru, wtedy gdy wierność konstytucji przeczyła interesom politycznym jednej opcji. Ostatecznie, by zapobiec wojnie domowej oraz zaprzestać dalszej bratobójczej walki Witos wraz z rządem złożył dymisję, prezydent Wojciechowski ustąpił ze sprawowanej funkcji, a jego obowiązki przejął Maciej Rataj z Kazimierzem Bartlem jako premierem.

Rząd Bartla oferował Piłsudskiemu stanowisko prezydenta. Ku mojemu zaskoczeniu propozycja ta została odrzucona, gdyż piastowanie tego stanowiska wiązało się z podporządkowaniem rządowi oraz ograniczało się do pełnienia funkcji reprezentacyjnych - tak jak było to ustanowione w konstytucji. Naczelnik zaproponował kandydaturę znanego chemika Ignacego Mościckiego. W tym momencie nasuwa się wniosek, że Piłsudskiemu zależało tylko i wyłącznie na władzy samodzielnej i nieograniczonej.

Można powiedzieć, że od tej pory sympatycy Piłsudskiego stali się elitą społeczną, decydującą o charakterze państwa, mimo wszystko nastałe rządy szybko spotkały się ze sprzeciwem ze strony opozycji, która organizowała manifestacje w całym kraju. Piłsudski zdecydował się na zduszenie buntu. Nie nastąpiły więc rządy prawa, lecz bata. Szybko przekonała się o tym opozycja zwana Centrolew. Jak wspomniałam organizowała ona wiece i zgromadzenia narodowe, na których sprzeciwiała się działalności dyktatorskiej. Zwieńczeniem demonstracji był kongres Obrony Prawa i Wolności Ludu zorganizowany w Krakowie. Marszałek całkowicie stracił cierpliwość, aresztując przywódców Centrolewu. Byli to m.in. Wincenty Witos - polski polityk, działacz ruchu ludowego, trzykrotny premier Rzeczypospolitej Polskiej. Wojciech Korfanty - polityk, publicysta, a zarazem obrońca polskości Górnego Śląska. W działalności politycznej występował przeciwko germanizacyjnym posunięciom władz. Władysław Kiernik - aktywny działacz ruchu ludowego, minister spraw wewnętrznych, minister rolnictwa w II RP, Norbert Barlicki oraz Herman Lieberman zostali osadzeni w wojskowym więzieniu - twierdzy w Berezie Kartuskiej a także oskarżeni o próbę "usunięcia przemocą członków rządu". W oczekiwaniu na proces, więźniowie byli dręczeni i terroryzowani wyzwiskami, rewizjami, wyczerpującą "gimnastyką" w betonowym kurzu, biciem czy upokarzającą pracą.

Proces, w którym stanęli najwięksi, zdaniem Sanacji, wrogowie dyktatury stał się hańbą dla II RP. Wincenty Witos, który w wyniku zamachu stanu został obalony, mówił w trakcie procesu: „Byłem przecież już jako dorosły człowiek obywatelem innego państwa, zaborczego państwa. Byłem posłem do sejmu galicyjskiego. W tym sejmie zabierałem często głos i był to głos bardzo mocny, głos bardzo nieraz zdecydowanej krytyki poczynań rządu. W czasie wojny samej byłem uważany jako zwolennik ententy za przeciwnika, więcej, za wroga państw centralnych. I w czasie tej wojny oskarżono mnie o zdradę stanu i pięć innych przestępstw popełnionych wobec państwa austriackiego. Ale pamiętam: toczono śledztwo, robiono dochodzenie, przesłuchiwano, a jednak mimo wszystko ten rząd zaborczy, który znał moje stanowisko, znał moją pracę, moje postępowanie, nie wtrącił mnie ani do lochu, ani nie zdeptał mojej godności i mego człowieczeństwa.. Kto inny robił zamach, kto inny robił spisek, a na ławie oskarżonych siedzę ja!”. Dochodzę do wniosku, Proces Brzeski, nie był skierowany przeciwko sprawcom gwałtu, lecz przeciw jego ofiarom. To nie oni knuli zamachy, lecz sami stali się ofiarami polityki sanacyjnej.

Solidarność ze skazanymi w Procesie Brzeskim wykazali cenieni i powszechnie znani ludzie kultury, którzy podpisali się pod petycją negującą postępowanie procesowe. Byli to m.in. Leopold Staff, Zofia Nałkowska, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Maria Dąbrowska, Julian Tuwim oraz Tadeusz Żeleński-Boy. Aresztowana elita społeczna była sądzona oraz aresztowania bezprawnie, gdyż lista skazanych była ułożona poprzez Piłsudskiego, a nie jak być powinno przez bezstronny sąd. Proces jak i jego skutki były całkowitym zaprzeczeniem demokracji oraz pogwałceniem praw człowieka i jego nietykalności- "Następnym razem marszałek Piłsudski każe kulę w łeb” – mówił żołnierz wymierzywszy kilkadziesiąt ciosów pałką Karolowi Popielowi - liderowi Centrolewu.

Antidotum mającym naprawić stan kraju miało być przede wszystkim wzmocnienie pozycji prezydenta. Opozycja odmawiała pracy nad nową konstytucją, dlatego też zwolennicy Piłsudskiego zaplanowali realizację planów w sposób całkowicie nielegalny. Ustanowili konstytucję 23 kwietnia 1935, która całkowicie znosiła trójpodział władzy skupiając ją w ręku jednej osoby- prezydenta, który był odpowiedzialny „Przed Bogiem i historią”. Czy do tej pory celem społeczeństwa nie były rządy demokratyczne? Rządy, pochodzące z inicjatywy ludu, a nie jednego człowieka, wokół którego wszyscy się kręcą i wykonują bezwzględnie jego rozkazy. Konstytucja uwzględniała możliwość odwołania sejmu na życzenie prezydenta. Konstytucja kwietniowa nie bezpodstawnie przedstawiana karykaturalnie, jako brzydka panna młoda wyraźnie zastrzegała, że sejm nie sprawuje żadnej funkcji nad państwem, a za swą działalność podlega ocenie Trybunału Stanu. Piłsudski żądał od sejmu całkowitego posłuszeństwa, a od samego początku miał do niego wrogie nastawienie. Sam otwarcie mówił "Uchwalą co zechcę, zatwierdzą co każę, a jeśli nie, to będę łamał, łamał…". Wszystkie wysokie stanowiska rządowe oraz administracyjne były obsadzone przez zwolenników Piłsudskiego, co skutkowało zastojem w rozwoju gospodarczym, życiu politycznym oraz odsunięciem innych partii parlamentarnych na ubocze, co nie przyczyniło się do obiecywanego uzdrowienia stanu. Wręcz przeciwnie, doprowadziło do rozłamu i kłótni w społeczeństwie. Ogólnie rzecz biorąc – skorzystał on z zaistniałej sytuacji, chcąc poszerzyć swoje uprawnienia i nie miał najmniejszego zamiaru dzielić się władzą z sejmem.

Jakie były kolejne skutki przewrotu majowego? Fala represji, zniknięcia generałów w niewyjaśnionych okolicznościach, kontrolowane rozmowy telefoniczne, cenzura nałożona na wszystkie teksty kulturalne… Co stało się ze zwolennikami rządu, walczącymi po stronie prezydenta? Szerokiego rozgłosu nabrała sprawa zniknięcia generała Zagórskiego, którego zaproszono do samochodu Naczelnego Wodza i wywieziono w nieznane miejsce, skąd już nie powrócił. Czy był on aż tak niewygodny dla Piłsudczyków? W historii istnieje kilka hipotez, które wyjaśniają przyczynę zaginięcia generała. Prawdopodobnie było to zemstą za opowiedzenie się po stronie rządowej podczas zamachu. W każdym bądź razie sprawy zaginięcia nigdy nie wyjaśniono, gdyż Piłsudski i jego współpracownicy wszelkimi sposobami próbowali zatrzeć ślady zaistniałej zbrodni, a wiadome jest to, że gen. Zagórski padł ofiarą mordu politycznego.

Jak został potraktowany generał Rozwadowski - oficer, jeden z największych wodzów w historii naszego kraju, pierwszy Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, obrońca Lwowa oraz autor planu zwycięskiej bitwy warszawskiej z bolszewikami? Został aresztowany, wbrew zapewnieniom Piłsudskiego, i wywieziony do Wojskowego Więzienia Śledczego na Antykolu w Wilnie, gdzie warunki uwięzienia mocno odbiegały od standardów już wówczas przyjętych w krajach europejskich. By zatrzeć wrażenie, że jest to zemsta za jego postawę w maju, wysunięto wobec niego zarzuty natury kryminalnej.

Sam przewrót i jego następstwa sprawiły, że społeczeństwo stało się podzielone, rozbite, nie mające oparcia znikąd. Za komentarz posłużą mi słowa kapelana wojsk legionowych Józefa Panasia, wygłoszone podczas nabożeństwa odprawianego za poległych żołnierzy w przewrocie majowym. Kapelan zrywając z piersi ordery i odznaczenia krzyczał „Zgrzeszyłem ciężko, gdyż niemal bałwochwalczo czciłem i wierzyłem w prawość i uczciwość żołnierską Piłsudskiego, lecz Pan Bóg sprawiedliwy mnie za to ukarał, gdyż dzisiaj muszę patrzeć na największą ze zbrodni w świecie (…) Ordery te, które dotąd zdobiły mi piersi, mianowicie: Krzyż Virtuti Militari V kl. otrzymany za obronę Przemyśla; Oficerski Krzyż Polonia Restituta, otrzymany za zorganizowanie rewolucji II Brygady przeciw Austrii, bitwy pod Rarańczą i obronę honoru żołnierza polskiego w procesie w Marmorosz-Sziget; czterokrotny Krzyż Walecznych za zasługi w Legionach Polskich i wojnie polsko-bolszewickiej - otrzymane z rąk Piłsudskiego, nosiłem z dumą i chlubą. Dziś po tej zbrodni, którą on popełnił, palą mi pierś; zrywam je, gdyż te same ordery znajdują się na piersiach gen. Dreszera, zwycięzcy w bratobójczej walce, rzucam mu pod nogi, ponieważ zostały zhańbione”. Kapelan zapewne rzuciłby ordery pod nogi Marszałka, ale był on nieobecny na żołnierskim pogrzebie. Widocznie powaga sytuacji przerosła Piłsudskiego.

Czy rzeczywiście próba przejęcia władzy przez Piłsudskiego musiała odbyć się w sposób krwawy, pociągając za sobą ofiary w postaci prawie 400 obywateli walczących w obronie porządku prawnego? W. Witos miał odmienny pogląd wobec zaistniałej sytuacji „Droga rewolucyjna do zdobycia władzy nie jest konieczna tym, którzy mogą do niej dojść inną drogą. Stwierdzam, iż marszałek Piłsudski miał możliwość bez wylania jednej kropli krwi wziąć władzę w swoje ręce, gdyż ona literalnie leżała na ulicy”- gdyby kompromis z rządem został osiągnięty w odpowiednim momencie nie doszłoby do przelania krwi i bratobójczej walki. Autorytarna Polska zbudowana przez ludzi Józefa Piłsudskiego w pewnej mierze pozbawiona była wad sejmokracji, ale przede wszystkim pozbawiona też zalet państwa rządzonego sprawnie i demokratycznie poprzez cały wolny i świadomy swoich praw i obowiązków naród.

Reasumując, sanacja „moralna” swymi bezprawnymi rządami, nieusprawiedliwionymi wyrokami sądów, samowolą administracji, represjami oraz sprzedajnością pozostawiła straszliwe spustoszenie w społeczeństwie, budząc wśród obywateli niechęć do państwa oraz niszcząc ich radość z dopiero co odzyskanej wolności i zaufanie do władz państwowych. Największą klęska twórców zamachu majowego było rozbicie jedności społeczeństwa. Jedność, która z wielkim trudem była budowana zaraz po odzyskaniu niepodległości, dając pierwsze owoce dla Polski oraz Europy po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej 1920.

Jeśli chodzi o politykę zagraniczną, to zamysłów marszałka na scenie europejskiej nie udało się zrealizować. Efektem tych działań było odosobnienia polityczne Polski, a Rządy ostatniego czterolecia II RP, już po śmierci Marszałka tragicznie obnażyła konfrontacja wojenna we wrześniu 1939 roku.

Zamach majowy 1926 wywarł niszczące piętno na historii naszego kraju, o której nie zawsze pamiętamy, a ofiarom tego haniebnego czynu nie oddajemy należytego hołdu. Bezprogramowość, bezradność i podział społeczeństwa - tymi przymiotnikami można określić politykę sanacyjną, której skutki były ciosem dla młodej demokracji.

Emilia Wojciechowska


Mikołajowice, w październiku 2016


Emilka jest uczennicą liceum ogólnokształcącego w klasie o profilu biologiczno-chemicznym. Prezentujemy jedno z jej wypracowań szkolnych, złożone jako praca nadobowiązkowa. Zainteresowanie historią Polski Emilka odziedziczyła prawdopodobnie po ojcu, znanym działaczu ludowym Ziemi Tarnowskiej. Emilko, dziękujemy i oczekujemy na Twoje kolejne rozprawki!

WM

Free business joomla templates